Archiwum październik 2005


paź 23 2005 znowu
Komentarze: 4

just....

Sliiiiide.....

>>PROROCY PORZYGALI SIĘ I ŚPIĄ
POECI UMIERAJĄ W GROBACH STROF
ANIOŁY ŚMIERDZĄ POTEM, ŻRĄ KIEŁBASĘ
MAJĄ W DUPIE ŻYWYCH
ZGINĘŁA W NIEPOKOJU WIELKICH MIAST
OSNUTA HURAGANEM DURNYCH SPRAW
MALEŃKA TAJEMNICA - BYCIA W CISZY
LUB PO PROSTU BYCIA <<

trzeba się najpierw zamotac zeby sie póżniej mieć się z czego odmotać

UR Still in me

KoRnie

czarownica9 : :
paź 15 2005 CD
Komentarze: 7

Brzdęk upadającego szkła. Kabal szybkim ruchem odłączył przewód zasilający komorę snu i wyciągnął Benziego. Tuż obok jego głowy świsnął żelazny drąg. Nie wahając się ciął mieczem w kierunku ataku. Na wszystkie strony trysnął błękitny płyn. Kabal odwrócił głowę i zobaczył martwe oczy sztucznego, przeciętego na dwie części. Wytarł dłonią sciekający jasny płyń z twarzy - "Kurwa, nigdy nie można się spokojnie wyspać". –„Stój!”- głos zza jego pleców wydał komendę. Chłopak stanął bez ruchu, nie wykonując nawet drgnięcia, jedynie jego źrenice powędrowały w bok. Uśmiechnął się pod nosem, upuścił miecz i podniósł powoli ręce. Od tyłu podszedł ubrany w szary garnitur, wyglądający jak człowiek robot z wycelowanym w Kabala karabinem.-„ Bardzo dobrze.. a teraz pójdziesz ze mną”. Sztuczny schylił się by podnieść broń chłopaka i.. znieruchomiał. –„Heh, Benzi, co ja bym bez ciebie zrobił” – Chłopak spokojnie opuścił ręce i otrzepał skórzaną kurtkę. Z ironicznym uśmiechem, wyjął karabin z rąk modelu P 009, przyłożył do głowy robota i wystrzelił. Ze sztucznej czaski nie zostało nic. -" Cholera! Znowu to paskudztwo. Pierdolę to, mam dość.." Tak.. Benzi dotknięty przez kogoś innego niż Kabal spowalniał reakcję i czas o wiele godzin.. a starsze modele zawsze się na to nabierały. Wnętrzności robotów sciekały po ścianach zaułka. –„No cóż.. chyba pora zmienić miejsce. Nie znoszę tego smrodu”. Zarzucił miecz na plecy, i ostrożnie wysunął głowę zza rogu, spojrzał w szarą, pustą ulicę. Nikogo, albo raczej pasowałoby tu stwierdzenie- niczego. Pewnym krokiem wyszedł zza ściany i poszedł tam, gdzie... nie jedzie stęchlizną zdechłych robotów. Odważny, ale zawsze czujny i zbity w sobie robił niespokojny krok za krokiem w stronę obrzeży Darklight.

czarownica9 : :
paź 05 2005 Wiem, że bez sensu.
Komentarze: 6

Wyprani z chęci. Starzy, względnie bynajmniej. Czytając notki, które pisałam rok temu, odczuwam niesmak. Niesmak, że nie jestem już taka 'pojebana' i 'zabawowa', niesmak, że taka byłam. Bez sensu. Marudzę. Jak to zresztą było, jak opisywałam wydarzenia i pisałam co drugi, co trzeci dzień. Faaaajnie. Pozdro SioStRa RoBiNa! taaaa... Nieważne, wzięło mi się nad znęcanie nad własnym charakterem. I tak siebie lubie ;], ale co tam, przeczyta to może 5 osób to sobie pozwolę na marnotrastwo bitów. Ostatnio się o tym na infie uczyłam. Aha, no i ja jednak narzekam na każdą szkołę, w której jestem. Zresztą tak prawdę mówiąc, nie widzę w tym nic nienormalnego. Wódka jak wódka, nigdy nie była smaczna.
Asta Lavista.

Goowniara Olka.

czarownica9 : :