Komentarze: 3
Dzień Apokalipsy rozpoczął się. Wszyscy zlatują się do lepkiego miejsca gdzie śmierdzi krwią. Sępy piszczą żeby móc, choć przez chwilę possać szpik dusz ludzkich. Miliardy istnień doczekały się końca. Zostało kilka. Niewiadomo czy byli to wybrańcy losu czy przypadku. Jeden z nich miał spojrzenie delikatne i wytrwałe, spojrzenie przyjazne i przesiąknięte życiem. Druga miała oczy o barwie walki i niepokoju, ale zarazem spoglądała z pokorą i miłością na każdą sekundę życia. Ciszę, co raz przerywała błyskawica, ewentualnie iskra z lecącej ku ziemi gwiazdy. Wtedy wszyscy nagle przestawali widzieć. Zamieniali się w kulki istnienia, bądź nie istnienia. Mokre dłonie głaskały zadymione powietrze, dotykały kurzu i popiołu z nadzieją, aby dało się je posiąść. Przykro i pusto. Brzydko. Łzy upadały w błoto i przestały już dawno znaczyć cokolwiek. Brud i nitki wszechświata w każdym z nich. –„Przestań!”. Dotykał ją, bo i tak miało się już skończyć. Ona nie chciała, a przecież zaraz miało się skończyć. Wykorzystywanie, wina, kara. Przemoc. Zawirowało nagle w głowach, gorąco opanowało organy. Gnijące… Rozkładane przez bakterie stworzone przez zwinne ręce. Niebo i Ziemia na powrót zmieszały się. Tak. Brunatnie, wszystko było bure, mroczne i zimne. Świat zalał ogień i opanowała woda. Wielki wybuch. Uderzyła atomowa lśniąca gwiazda. Para… Nikt nie przeżył, za wyjątkiem.. ludzi. –„Jak?” Zapytał ktoś. –„Więc ja nim nie byłem..?” –„Nie, nie byłeś, bo jesteś zbyt sprytny na to aby nim być, zbyt przegrany żeby wygrać, zbyt wykreowany by przemierzyć zakątki świadomości, zbyt ukierunkowany, aby dotrzeć do celu…”. Kolejny wybuch. Wielkie światło i znowu ciemność. Trupy zapalały zgasłe emocje w wierze, że ktoś je uratuje. Nikt tego nie zrobił. Pomoc niesie się potrzebującym. Nie potrzebuje pomocy ten, kto nigdy nie dzieli się myślami. Zbyt wyniośli zginą…. Zwykli nie. Na pozór zwykli… czemu jest ich mniej? W czasach Apokalipsy nie ma miejsca na ratunek. Sprawiedliwość jednak musi być. Mały odsetek. Pfff.. co kogo obchodzi życie? Jest sprane, banalne, absurdalne, nikomu już teraz nie potrzebne. Nikt z niego nie korzysta. Ścierwa żywych ludzi, jeszcze, kiedy śpiewały ptaki. Zombie, żywe trupy. Czym jest życie? Raczej nie byciem kimś innym. Kto został sobą, znajdzie się w raju. Kto przeszedł przez nie jak cham zginie, zgnije i zniknie. Kto nazwie siebie zwykłym niech będzie uratowany. Kto będzie zwykłym niech będzie zmuszony do przechodzenia przez przeszkody. Niech górki, doliny, występy skalne, szlaki, rzeki i lasy będą błogosławione.
KoRnie...